środa, 10 października 2012

Jontek i Hana


Hana
polski i czeski Cieszyn
- Kiedy przyjechaliśmy ponownie do Cieszyna - to cały Trabant, tym razem bez siostrzyczek, zapakowany był kwiatuszkami, czyli poincesją
Zapakowaliśmy tych kwiatuszków chyba ok 150. Z tych 150 ok 100 sprzeda tatuńcio na targowisku w polskim Cieszynie, a ok 50 muszę przenieść przez most Przyjaźni do czeskiego Cieszyna. Takie były przymiarki. Założyliśmy również z góry, że ja będę z CSSR, czyli czeskiego Cieszyna nosił wódkę i cukier. Podjechaliśmy trampkiem na parking obok Zamkowego Wzgórza - wyjąłem dziesięć poincesji w kolorze biel i róża i poszedłem na most na Olzie, czyli na przejście graniczne. Tym razem miałem na strażnicy polskiej dużo szczęścia. Za biurkiem urzędowała znajoma mi celniczka - Cycata. Cześć, mówi do mnie - widzę, że znów niesiesz dla rodzinki kwiatuszki. A niosę odpowiedziałem. To dwa zostaw na parapecie, różowy i biały. Ok - odpowiedziałem. Jak będziesz wracał, to dostaniesz kasę. Ale Pani kapitan zwróciłem się do sierżantowej - podrożały, na ile spytała - no na 25 złociszy - odpowiedziałem - dobra, dostaniesz 45 bo 5 złotych muszę mieć na fajki - ok - odpowiedziałem i nucąc piosenkę Czerwony jak Cegła poszedłem z ośmioma kwiatuszkami na most. A leniwcom, którzy nie czytali wstecznych postów na blogu przypominam, że wczoraj ukończyłem 18 lat i mogę jako pełnoletni przenosić wódkę przez granice, czyli most Przyjaźni na Olzie w Cieszynie. Pośrodku mostu przystanąłem aby zobaczyć wartkie koryto Olzy. Wały ochronne koryta rzeki lśniły się białym odcieniem szronu, co wyraźnie wskazywało na przyjście zimy, zresztą do kalendarzowej pozostało tylko 7 dni i będziemy uroczyście w rodzinie obchodzić święta. Kawałki lodu, jak lusterka odbijające się w słońcu lśniły jak gwiazdki czyniąc wokół atmosferę świąt. Środkiem pod prąd płynęły kaczki parami, dodając kolorystyki otoczeniu...
Mieszczczuchom, którzy nie znają się na powyżej załączonej gadzinie, przypominam, że w kolorystyce istnieje zasadnicza różnica pomiędzy kaczką a kaczorem, co widać na załączonych obrazkach. No więc, który jest kaczor, a która kaczka?
Mamuńcia prosiła mnie abym kupił w czeskim Cieszynie jakieś ozdoby na choinkę. Hana chyba mnie zaprowadzi do takiego sklepu. Po chwilowym przeglądzie przyrody z mostu ruszyłem ponownie chodnikiem na moście, zbliżając się do strażnicy czechosłowackich służb celniczych. Kiedy otworzyłem drzwi trzymając w lewej ręce torby z moimi 8 kwiatuszkami, zaskoczony zostałem dokumentnie obecnością na posterunku celniczym Chudej Szczapy, która powitała mnie ostentacyjnie przeraźliwym krzykiem - Ahoj Krzysio ! Na moment zesztywniałem z wrażenia. Pewnie Hana jej powiedziała, że będę kwiatuszki przemycał do czeskiego Cieszyna ! Podszedłem do jej biurka, wyciągnęła rękę na powitanie, a ja szarmancko, jak tylko Polak potrafi cmoknąłem jej prawą dłoń. Zachichotała z wrażenia, bo Czesi raczej klepią się po ramionach. Wbiła pierwszą pieczątkę w świeżutkim paszporcie i rozpromieniony ze szczęścia, po wykonaniu kilku kroków znalazłem się w czeskim Cieszynie z ośmioma kwiatuszkami zapakowanymi w dwóch plastikowych torbach. Swoje kroki ulicą Przyjaźni skierowałem na rynek nucąc znany mi najnowszy przebój tego roku - Locomotion. Wchodząc na czeski rynek z daleka zobaczyłem zamknięty stragan Hany. To ładne kwiatki popatrzyłem w kwiatki, to gdzie ja je teraz sprzedam ? Gdy podszedłem bliżej do straganu okazało się, że wewnątrz straganu, za przymarzniętymi szybami porusza się jakaś postać. To na pewno ona. Zapukałem w przymarzniętą szybę, a ona natychmiast znalazła się w drzwiach wejściowych i z euforią skoczyła w moje ramiona obcałowując moje policzki, tak,że z wrażenia kwiatki wyleciały mi z rąk uderzając w podłogę straganu. Ahoj Krzysio - krzyknęła z wrażenia i osiem kwiatków postawiła na ladzie. Śliczne są i nie spodziewałam się, że z nimi przejdziesz przez granicę przenosząc tyle sztuk. Miałem wielkie szczęście - odpowiedziałem. A to z powodu znajomych celniczek, polskiej, którą zwałem Cycatą i twoją kuzynkę zwaną Chudą szczapą, która była dzisiaj w wyjątkowo dobrym nastroju i przepuściła mi dziś przez granice wszystkie kwiatki, a mogła je zarekwirować chociażby dlatego, że mogła znaleźć wyraźne powody, żeby je nie puścić od czeskiego Cieszyna. Ja jej powiedziałam wczoraj, że gdy zjawi się na przejściu taki wysoki blondynek z kwiatuszkami z Polski o imieniu Krzysio, to kwiatuszki przeznaczone są na mój stragan. Ach, to dlatego była dla mnie taka uprzejma, bo zwykle to do Czech nie wpuszcza nic, a mnie puściła i to z ośmioma kwiatuszkami. To w następnej kolejności w wędrówce mrówki przez most na Olzie zabiorę co najmniej 20 sztuk. Słuchaj Krzysio, na razie dostaniesz 500 koron, a jak shandluje kwiatki, to dostaniesz resztę. Okey odpowiedziałem i z koronami poszedłem do Billi. Zakupiłem na święta trzy beherovki, trzy kilo cukru i trzy paczki Marlboro. Idąc przez park usiadłem na ławeczce,zapaliłem papierosa i zacząłem myśleć o zbliżających się świętach. Właściwie, to oprócz choinki, wszystko już mamy - cukier wódka i papierosy. Tylko przenieść przez granicę, a z tym przy takiej obstawie celników problemów żadnych chyba nie będzie. Zapaliłem drugiego papierosa i zreflektowałem się, że dla Hany nie mam nic. Coś jej w polskim Cieszynie muszę kupić, ale co ?. Już wiem, chyba róże - wiązankę biało-czerwonych róż ( white and red )
Siedząc na ławce pod starym dębem i wdychając łakomie w płuca dym tytoniowej zarazy Marlboro, nagle przypomniałem sobie, że przez granicę mogę przenosić tylko 1 litr wódki, czyli dwie beherovki, a ja mam trzy. Co teraz zrobić ? Najlepiej jedną butelkę byłoby skonsumować, ale nie pójdę przez granicę napierdolony, bo mnie zwiną do Izby Wytrzeźwień i mamuśka cukru na świąteczne wypieki nie zobaczy ! Cóż to by były za święta bez słodkiego sernika lub mazurka ? Wpadłem jednak na dobry pomysł. Ponieważ siedziałem w parku na ławce po rozłożystym dębem z wieloma dziurami, czyli dziuplami wytoczonymi ze starości powyżej pnia jak dziury w żółtym serze , to do jednej z nich schowam jedną beherovkę - będzie wódkowy zapas jak trzeba. Wyciągnąłem starą gazetę z kosza na śmieci stojącego tuż przy ławce. Rozłożyłem jej szpalty stron na ławce i patrzę a to świeży egzemplarz Rude Pravo ( to taka czeska Trybuna Ludu ). Ostatnie dwie strony opisywały przebieg rozruchów w Pradze w 1968 roku - wytargałem je więc z gazety, złożyłem w kostkę, jak chusteczkę i wsadziłem do tylnej kieszeni polskich sztruksów o nazwie Szarik, to takie polskie Wranglery do niczego nie przypominające amerykańskich - będzie czytanie na święta - a resztą gazety owinąłem beherovkę i posadowiłem w środkową dziuplę dębu. Zapaliłem następnego papierosa i zacząłem zastanawiać się dlaczego Jaruzelski wydał rozkaz wtargnięcia do Pragi w 68 roku? To przez ten most przez który teraz przenoszę cukier i wódkę szły polskie wozy pancerne na Czechosłowację.Są tylko dwie możliwości - Albo Ruski kazali mu wysłać wojska polskie na Czechosłowację, lub bał się Ruskich i sam po uzgodnieniu z I sekretarzem PZPR posłali część Ludowej Armii Wojska Polskiego na Pragę. To zwykła napaść na Czechosłowację! Jedno jest pewne - za ten haniebny czyn agresji na Czechosłowację, rok później został odznaczony najwyższym orderem u Ruskich - Orderem Lenina! Ale o tym nikt po dziś dzień nie mówi! O tym potem - jak przeczytam w święta artykuł. Wstałem z mojej ukochanej parkowej ławeczki i poszedłem na Most Przyjaźni na Olzie w Cieszynie. Kuzynka Hany,Chuda Szczapa przepuściła mnie przez czeski celny posterunek, machając ręką, bez pokazywania paszportu i przeglądu przenoszonego bagażu - Pomyślałem sobie - dziś jest mój dzień na granicznym przejściu .Przechodząc przez most na Olzie, przystanąłem w połowie trasy, wyciągnąłem z plecaka połowę bagietki zakupionej w Billi i zacząłem karmić kaczki pływające po rwącym nurcie rzeki w rejonie granicy. To dokarmianie jest dla nich dobroczynne na przeżycie zimy, ale tak przyzwyczajają się do ludzi, że dzikiego ptactwa stają się kaczkami domowymi.Kaczory nabierają cudownych kolorów. Dochodząc do polskiego posterunku celnego już z daleka przywitała mnie Cycata wypłacając pieniądze za kwiatki i z prośbą abym załatwił koleżance dwa kwiatki. Ale za 50 złotych odpowiedziałem. OK - odpowiedziała Cycata. Popatrzyłem na jej cycki. To rzeczywiście chyba najpiękniejsze cyce Cieszyna i Zaolzia, a może i Górnego Śląska.Niejeden Polak albo Czech chciałby się takimi pobawic...cdn...
Choinka na naszym wzgórzu do przystrojenia
Najpiękniejsze są żywe drzewka...

To przeboje z tamtych lat....FunPhotoBox.comHANA na świetlnym ekranie w czasie nocnego koncertu Karela Gota na rynku jeszcze czechosłowackiego CieszynaNajlepszy internetowy Polski Sklep
http://www.familo.com/r/krzychkizier

Brak komentarzy: