niedziela, 19 maja 2013
Hana i córunia
W połowie trwania stanu wojennego w Polandii urodziła się nam córunia. Hana zadecydowała,że urodzi się w czeskim Cieszynie. Przed urodzinami chodziłem wkurzony, bo jak w czeskim Cieszynie, to nie będzie polką tylko czeszką ! Ja chciałem jej dać na imię Zosia , a Hana, że będzie Helenka. I masz babo placek ? Tak czułem, a więc została Helenka urodzona w czeskim mieście Ostrava , bo tam w klinice Hana miała znajomego lekarza. I całe szczęście, bo poród miała ciężki i skomplikowany. Po 12-to godzinnym rodzeniu trzeba było wykonać cesarskie cięcie...
Helenka w sadzie u dziadków pod OstravąGdy miała 2,5 roku zobaczyła po raz pierwszy morze...To było Morze Bałtyckie w Ustroniu Morskim. Z campingu do morza było tylko 150 metrów...ustronie morskie kempingi
http://www.noclegi-ustroniemorskie.pl/
W połowie lipca braliśmy miesiąc urlopu i pakując się do auta Hany, czyli zielonej Skody - 1000MB, z pieśnią na ustach: Morze nasze morze - biliśmy do Ustronia Morskiego ! Skoda wypełniona była po brzegi towarem z Czech, bo w Polsce racjonowano wszystko na kartki za które kupiliśmy trochę landrynek i papierosy. W Polandii lady sklepowe były puste i cały naród śpiewał kultową piosenkę: Za czym kolejka ta stoi...czyli Psalm dla stojących w kolejce... Po drodze rutynowo zjeżdżaliśmy do Częstochowy, w podzięce Matce Boskiej Częstochowskiej za udane narodziny córuni i jej świetlaną przyszłość Wyjeżdżaliśmy na samą Jasną Górę na tyły klasztoru na parkingi, zostawialiśmy auto i poszliśmy do domu Pielgrzyma zarezerwować nocleg. Tam na Jasnej Górze spędzaliśmy dzień aż do modlitwy na Anioł Pański. Po wieczornym nabożeństwie poszliśmy na zasłużony odpoczynek do domu Pielgrzyma, który znajduje się po lewej, czyli wschodniej stronie Jasnej Góry. Helenka spała już na moich ramionach. Po przyjściu okazało się, że wszystkie pokoje pomimo naszej rezerwacji są dokumentnie zajęte. Pozostał więc na nocleg korytarz częściowo zajęty już przez śpiących pielgrzymów. Znaleźliśmy kawałek wolnej podłogi przy końcowym oknie korytarza. Hana wzięła śpiącą córeczkę do rąk , a ja biegiem poleciałem do auta po dmuchane materace. Przyniosłem, nadmuchałem i zasnęliśmy przy otwartym oknie jak susły w biały dzień. Pobudkę wcześnie rano zarządziła Helenka doniosłym płaczem na cały dom Pielgrzyma.Dostała naturalnego cycunia i się uspokoiła, a my zjedliśmy po pajdzie chleba ze smalcem, przepijając herbatą z bidonu i wyruszyliśmy słynną autostradą gierkowską w kierunku Warszawy. Jazda odbywała się bez przeszkód. Dzisiaj, to non stop stanie w korkach na tej trasie. A dawniej było pusto.Po drodze w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego wyprzedziliśmy cztery fiaty - tzw. maluchy - Fiat126p, bo tylko takie jeździły wtedy po polskich drogach. Jechaliśmy do Warszawy, ale tuż przed Piotrkowem Trybunalskim zmieniliśmy trasę. Ja chciałem jechać na Poznań, bo krócej nad morze, ale Hana się uparła, że chce zobaczyć Toruń - miasto Kopernika i pierników.Bałem się, że będziemy mieć problemy z przejazdem przez Łódź, ale obyło się bez problemów, pewnie dlatego, że przejeżdżaliśmy w samo południe.W godzinach popołudniowych byliśmy już w Łęczycy, tuż obok królewskiego zamku. Początki Łęczycy sięgają prawdopodobnie VI wieku, kiedy gród był ośrodkiem plemienia Łęczan. W państwie polskim Łęczyca pełniła rolę stolicy prowincji i była siedzibą kasztelani.Wiek XII i XIV to dla Łęczycy najazd Tatarów, Litwinów, okres walki o władzę w podzielonym państwie, wreszcie najazd Krzyżaków w roku 1331.W roku 1352 Kazimierz Wielki podźwignął miasto. Na Nowym Mieście wybudował zamek, otoczył je murami, wzniesiono klasztor Dominikanów, ratusz i prawdopodobnie kościół famy. Zniszczył to wszystko kolejny pożar. Władysław Jagiełło w roku 1400 odnowił dokument lokacyjny na prawie niemieckim. Za panowania Jagiełły na łęczyckim zamku miały miejsce ważne dla państwa wydarzenia.W XVII wieku rozwija się rzemiosło i handel. Łęczyca jest jednym z ośrodków, gdzie odbywała się wymiana handlowa z zagranicznymi kupcami.To jeden z najstarszych zamków królewskich w Polsce
Po zaparkowani samochodu na parkingu tuż obok wieży wyruszyliśmy w miasto na obiad. Poradzono nam abyśmy poszli do Restauracji Królewskiej - jak na czas stanu wojennego byliśmy zaskoczeni potrawami:żurek staropolski, grzyby kurki, brokuły, pstrąg z migdałami i ziarnem białego sezamu. A pstrąg był tak smaczny, że Helence trzeba było dokupić porcję, bo rybę tak pałaszowała, że niebieskie oczęta świeciły jej jak gwiazdki na szmaragdowym niebie. Wyciągnąłem z plecaka aparat fotograficzny i pstryknąłem zdjęcie. To zdjęcie powiększone do formatu A0 jest najważniejszym portretem wiszącym na głównej ścianie salonu. Dla czytających, a nie znających się na grafice portretu, przypominam, że obraz takiego formatu ma wymiary dokładnie 841 x 1189 mm. Został oprawiony w piękne złote instruktowane ramy wykonane we Wrześni i będzie wisiał tak długo jak długo istnieje ten dom ( rodzinny dom ).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz